Phone:
(701)814-6992
Physical address:
6296 Donnelly Plaza
Ratkeville, Bahamas.
Coraz częściej słyszymy, że „język się psuje”, a młodsze pokolenia nie potrafią się poprawnie wysławiać. Ale czy rzeczywiście tak jest? A może to naturalna kolej rzeczy? Język się zmienia – nie zawsze w stronę uproszczeń, nie zawsze też na gorsze. Warto zatem przyjrzeć się bliżej temu, jak dziś mówimy po polsku i co te zmiany mówią o nas samych.
Język, który słyszymy na co dzień, nie jest taki sam, jak dekadę temu, a już na pewno nie przypomina mowy naszych dziadków. To całkowicie naturalne zjawisko. Język mówiony podlega nieustannym zmianom, które są skutkiem ewolucji społecznej, kulturowej, technologicznej i pokoleniowej.
Współczesna polszczyzna mówiona ulega uproszczeniu – częściej rezygnujemy z poprawnych form gramatycznych, upraszczamy składnię, skracamy wypowiedzi i wplatamy zwroty z języka angielskiego. Nierzadko wynika to z potrzeby szybkiej, skutecznej komunikacji – w rozmowach prywatnych czy w mediach społecznościowych.
Nie oznacza to jednak degradacji języka. Raczej dostosowujemy formę wypowiedzi do kontekstu, w jakim ją wypowiadamy. Mamy też ogromny wpływ na kształtowanie języka – społeczeństwo nie tylko posługuje się gotowym językiem, ale go współtworzy.
Co ciekawe, obawy o pogarszający się język nie są niczym nowym. W XIX wieku również krytykowano młodzież za „kaleczenie języka” i niechlujność językową. Takie głosy pojawiały się niemal w każdej epoce. Znaczy to jedno – każda generacja mierzy się z językiem nowym, czasem niezrozumiałym, zawsze innym od tego, w czym się wychowała.
Dla osób starszych zmiany w mowie młodszych mogą brzmieć jak zniekształcenia, ale z perspektywy rozwoju języka – są jedynie jego kolejną odsłoną.
Jedną z najczęściej przytaczanych tez jest ta o ubożeniu języka młodych. Rzeczywiście, słownictwo używane na co dzień może wydawać się mniej zróżnicowane. Wielu językoznawców argumentuje jednak, że to nie ubożenie, a dostosowywanie formy wypowiedzi do sytuacji.
Wbrew obiegowym opiniom wielu młodych ludzi posiada bardzo rozwiniętą wrażliwość językową – potrafią tworzyć błyskotliwe riposty, używają mowy potocznej kreatywnie i znają zasady gramatyczne, nawet jeśli nie zawsze ich używają.
Szybkość życia, dominacja komunikacji online i wpływ mediów sprawiają, że błędy językowe są bardziej widoczne niż dawniej. Robimy więcej literówek, nie poprawiamy ich, częściej mówimy spontanicznie. Jednak to niekoniecznie znaczy, że „mówimy gorzej”.
Badania pokazują, że liczba popełnianych błędów nie wzrosła drastycznie – zmieniły się tylko kanały komunikacji i nasze podejście do formalności. W rozmowach telefonicznych czy na spotkaniach prywatnych wciąż potrafimy zachować poprawność, jeśli jest to wymagane.
Jednym z największych czynników wpływających na sposób, w jaki dziś mówimy, są media społecznościowe. Dominacja szybkich, krótkich komunikatów wpływa na uproszczenie języka – zarówno pisanego, jak i mówionego. W efekcie:
Jednak te zmiany są typowe dla języka młodych pokoleń w każdej epoce. Podobnie jak młodzież w latach 90. tworzyła własny slang, dzisiejsi nastolatkowie rozwijają współczesną mowę pokolenia Z.
Internet tworzy nowe kody i normy językowe. Funkcjonujemy w zupełnie innych realiach niż 20 czy 30 lat temu. Obecność angielskiego, kultury memów i gier online wpłynęła nie tylko na słownictwo, ale też sposób wypowiadania się. Zwróćmy uwagę, co dziś wchodzi do potocznego języka:
Zjawiska te często drażnią osoby przywiązane do klasycznej formy języka, jednak pokazują kreatywność, sprawność językową i potrzebę tworzenia własnej tożsamości pokoleniowej.
Czym właściwie jest „poprawność językowa”? W lingwistyce mówimy o różnych normach językowych: normie wzorcowej (np. w książkach, oficjalnych wystąpieniach) i normie użytkowej (język codziennej komunikacji). Osoba, która nie mówi według wzorca szkolnego, niekoniecznie mówi źle – po prostu posługuje się innym rejestrem.
Znaczenie ma też kontekst: w rozmowie z rodziną możemy mówić swobodnie, używając skrótów i kolokwializmów, ale w prezentacji biznesowej – stosujemy formę oficjalną. Poprawność nie zawsze oznacza rezygnację z potoczności, a raczej umiejętność świadomego posługiwania się językiem.
Z mojego doświadczenia — zarówno jako redaktora, jak i edukatora — wynika, że młodzi ludzie coraz częściej uczą się dopasowywania stylu do sytuacji. Potrafią rozpoznać, kiedy warto włączyć tryb „formalny”, a kiedy rozmawiać luźno i swobodnie. To właśnie elastyczność, a nie ścisła poprawność, jest dziś dowodem językowej kompetencji.
Dbanie o język mówiony to dziś znacznie więcej niż znajomość zasad interpunkcji. Ważne jest:
W szkołach coraz częściej mówi się o komunikacji interpersonalnej, o świadomym tworzeniu tekstów mówionych i pisanych – to dobry kierunek. Warto, aby edukacja językowa rosła razem z potrzebami i zmieniającą się rzeczywistością.
Oto kilka prostych kroków, które pomogą dbać o język – nie tylko swój, ale też otoczenia:
Po przeanalizowaniu różnych aspektów można dojść do jednego wniosku – nie tyle „mówimy gorzej”, co mówimy inaczej. Nasz język mówiony dostosowuje się do nowych możliwości, warunków i oczekiwań. To zjawisko nieuniknione i zwykle nieszkodliwe, o ile nie tracimy świadomości językowej.
Zamiast straszyć się „upadkiem polszczyzny”, warto zainteresować się tym, jak i dlaczego się ona zmienia. Bo język to nie tylko narzędzie – to żywa część naszej tożsamości. I mamy realny wpływ na to, jak będzie wyglądał za kolejne 50 lat.